Pozostajemy przy relaksacyjno-odprężających właściwościach saun. Mamy w tej materii dość szerokie pole manewru i do takiej sauny możemy udać się zawsze wtedy, kiedy mamy na to ochotę. Idealnie w tym celu sprawdzi się kąpiel nazywana caldarium.
Nazwa ta może wywołać konsternację wśród osób, które lepiej znają historię saun starożytnych. Tak się bowiem składa, że w termach rzymskich mianem tym określano najcieplejsze z pomieszczeń dostępnych w łaźniach. Znajdował się w nim sporych rozmiarów basen wypełniony gorącą wodą.
Dodatkowo podłogi ogrzewano specjalnym systemem zwanym hypocaustum. Czym jest caldarium dziś? Najogólniej mówiąc to lekka sauna inhalacyjna. Temperatura w niej rzadko dochodzi do 40 stopni, panuje też wysoka wilgotność.
W tych warunkach w obłokach pary unoszą się wonne olejki i zioła, która oczyszczają drogi oddechowe i delikatnie odświeżają nos, gardło i płuca. Poza tym napięte mięśnie kuracjusza mogą się wreszcie odprężyć. To świetna opcja dla ludzi borykających się z przeziębieniami i nieżytami dróg oddechowych.